Marta długo wraz z mężem starali się o dziecko. Miesiąc w miesiąc na teście ciążowym widniała tylko jedna kreska. Za nic w świecie nie chciała pojawić się druga. Miesiąc w miesiąc ona wylewała łzy gorzkie. On tracił nadzieję. Mijały tygodnie, mijały miesiące, mijały lata. Tych łez wylanych jakby mniej było. I ta nadzieja przycichła... I smutek w cień się usunął, a myśl o dziecku na daleki plan zeszła.
Teneryfa.
Jakże tu pięknie.
Jak cudownie.
Relaks i beztroska.
Francja.
Narty.
Białe stoki pokryte śniegiem i promieniami słońca.
Piękny wypad we dwoje i jakże piękne widoki.
Dla takich chwil warto żyć - mówili.
Bukareszt. Rumunia.
Z wielkim podziwem zwiedzali zakamarki najpiękniejszych miejsc tego kraju.
Nikt i nic nie było w stanie im przeszkodzić.
Było pięknie. Zresztą jak zawsze.
Życie płynęło im na zwiedzaniu. Obydwoje karmili się własnym szczęściem.
Każdy zazdrościł im takiego dobrobytu.
I w myślach szeptał "do czasu ..."
Do czasu... gdy przyjdzie na świat ich niegdyś długo wyczekiwane dziecko.
I nastał dzień.
Dzień pełen wrażeń i niedowierzań.
Dzień pełen skrajnych emocji.
Dzień, kiedyś tak upragniony.
Dzień, w którym tak bardzo chcieli ujrzeć te dwie kreski.
Nastał dzień.
Dzień pełen gorzkich łez wylanych.
Dzień, w którym życie się skończyło...
Za dziewięć miesięcy przyszła na świat maleńka dziewczynka. Piękna. Z czarnymi jak kruk włoskami. Dużymi, granatowymi oczkami zerkała na otaczający ją świat. Tym światem była jej mama.
A kim była ona dla świata?
...dla Marty i jej męża życie się nie skończyło. Przecież świat głęboki i szeroki jest. Jeszcze tyle ciekawych miejsc do odwiedzenia.
Dziewczynkę pod opiekę na czas ich wojaży zabierała babcia. Czasem był to tydzień, czasem dwa. Czasami mieszkała z babcią miesiąc.
W normalne dni, mamę widywała może trzy godziny dziennie. Zabieganą i zajętą swoimi sprawami. Bo przecież kosmetyczkę musi odwiedzić, paznokcie jej odrosły, włosy przyciemnił trzytygodniowy odrost, a przecież z Julką się umówiła, na randkę z mężem też trzeba wyjść...
Lata mijały.
Dziewczynka dorastała.
Co dzień pytała, kiedy mama ją odbierze?
Dzień w dzień dopytywałą ze łzami w oczach czy po nią wróci? Czy jeszcze ją zobaczy?
Szlochając pytała, czy mama już jej nie kocha?
Przez łzy cichutko szeptała jak bardzo za nią tęskni...
I choć babcia to bliska osoba, nie zastąpi jednak mamy.
Marta i mąż jej, życie dali dziecku i przez swoją nieobecność, najpiękniejsze chwile życia mu odebrali.
Dziecko to żywa, mała istotka.
Dziecko widzi, myśli i czuje.
Spróbujmy zapukać do jego wnętrza, a wpuszczeni zajrzyjmy jak najgłębiej, by dostrzec i wydobyć to co najcenniejsze, najpiękniejsze.
Wczujmy się w jego rytm.
Wczujmy się w jego rytm.
Dziecięcy świat jest piękny.
Drogi Rodzicu pielęgnuj go, by pozostał taki na zawsze.
Bowiem zepsuty świat dziecka rzuci cień na całe jego dorosłe życie.
Bowiem zepsuty świat dziecka rzuci cień na całe jego dorosłe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz