Całkowicie wbrew swojej woli.
Całkowicie wbrew swoim przekonaniom.
Całkowicie wbrew swojemu wzorcowi wychowania.
Wbrew wszystkim swoim zasadom.
Zrobiłam to.
Ukarałam swoje dziecko.
Pierwszy raz i nie, nie ostatni.
Zmieniam swoje przekonania, swoje wzorce i normy wychowawcze.
Mam gdzieś te wszystkie książkowe regułki. Mam gdzieś te teorie.
Moje dziecko, nigdy nie karane, wychowywane w teorii Rodzicielstwa Bliskości, noszone, przytulane, całowane i kochane BIJE matkę, ojca i wszystkich, którzy postąpią wbrew jego kaprysom.
Jego ataki histerii, agresji i krzyku stały się nie do zniesienia. Nie pomogły tłumaczenia, nie pomogło okazywane ciepło, spokój i cierpliwość. A na jakiekolwiek wypowiadane przez nas słowa było tylko gorzej.
Dość tego!
Jakub od kilku dni za takie zachowania ponosi karę.
Biorę go bez słowa na ręce, nie przytulam, nic nie mówię i odstawiam go w pokoju za zamkniętą bramką, odchodząc mówię, że wrócę kiedy już się uspokoi.
Pewnie zaraz zostanę tu zlinczowana i wyzwana od najgorszych wyrodnych matek, ale nie mogę już dłużej pozwolić sobie na takie ataki na nas.
I powiem Wam, że widzę już coraz mniej takich zachowań, podniesiona do uderzenia ręka nie zawsze wykona ruch, jak tylko bez słowa biorę go na ręce bywa, że wyciszy się zanim odstawię go za bramką. A najlepsze jest to, że on przeprasza. Nie ważne jak, że po swojemu ale ważne, że rozumie swoje zachowanie, że zrobił źle.
Pokaże gdzie mnie uderzył, pocałuje w to miejsce i przytuli. A ja wtedy wymiękam i żałuję, że go ukarałam. Taka ze mnie matka. I wtedy w myślach przepraszam jego, nie mówię tego na głos choć mam wielką ochotę wykrzyczeć, że to ja go przepraszam i że więcej się to nie powtórzy.
Czy Wasze maluchy też czasem przesadzają?
Macie jakieś sposoby na takie zachowania?
Podzielcie się poradą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz