Kiedyś, wydawałoby się, że wszystko mam opanowane, zaplanowane, wydawało by się, że idealna, perfekcyjna pani domu to Ja.
I nie powiem, radziłam sobie świetnie... kiedy dziecko było malutkie i przesypiało większość dnia. Im był starszy, tym mniej snu i coraz gorzej było wszystko zorganizować, dopiąć na ostatni guzik. Powoli brakowało mi czasu, a moją głowę otaczały myśli, jakby to jeszcze rozgryźć, z której strony podejść, żeby było idealnie. Doszła praca, teraz treningi, zawody i czas spędzony z dzieckiem...
Z powyższych nie mogłam zrezygnować, to priorytety! Padło więc, a w zasadzie samo się wyeliminowało codzienne sprzątanie.
Po czasie dobrze mi z tym, jestem spokojniejsza, czuję jakby uwolnił się mój umysł, od tych ciągłych myśli, że brudno, że kurz, że...
Bo wcale nie jest brudno, dwa, trzy razy w tygodniu spokojnie wystarczy ogarnąć i nie ma tragedii. Wszyscy są szczęśliwi, bo o ile jest więcej czasu.
Teraz, z biegiem lat, myślę sobie jaka ja głupia byłam, tyle czasu zmarnowałam na sprzątanie czystego mieszkania... aż uwierzyć w to nie mogę!
Kochasz życie?
Nie trwoń zatem swego czasu, ponieważ
Ono jest z niego utkane!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz