wtorek, 5 lipca 2016

Strach...

Rodzicielstwo bliskości.
Moja teoria wychowania.
Zawsze blisko, zawsze na czas. Troska i bezgraniczna miłość. Potrzeby dziecka na pierwszym miejscu. Najważniejszy ponad wszystko.

I co?
I nie jest dobrze.

Im bardziej się staram, im więcej czasu poświęcam tylko jemu, im więcej zapewniam atrakcji, tym on  coraz gorszy, uparty, nieznośny... Im więcej swobody tym większy upór i przekora, gdy muszę czegoś zabronić, choćby ze względów bezpieczeństwa.

Dlaczego moje poświęcenie przynosi odwrotny skutek?

W głowie setki pytań. 
Co robię źle? Gdzie popełniam błąd? Skąd tyle przekory i złości w małym, dwuletnim chłopcu?

Odpowiedzi brak. A mały chłopiec rośnie.

Boję się, że "źle" go wychowam, że nie zdążę nauczyć tego co zamierzam. Boję się, bo nie wiem czy podołam, czy nie zabraknie mi sił, by stawić czoła problemom. Boję się, że nie wystarczy mi wiary, że dobro zwycięża.

Boję się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz