Nasza przygoda z przedszkolem trwa :)
Dziś zaczyna się trzeci miesiąc odkąd nasz maluch postawił pierwsze kroki w przedszkolonych murach.
Jakie były początki?
Zapraszam do lektury :)
Od kilku miesięcy przygotowywaliśmy synka, że niebawem pójdzie "w świat". Książki o tematyce przedszkolnej, rozmowy, opowieści starszych dzieci, spacery niedaleko placówek, to tylko część naszych poczynań.
I nastał ten dzień... Zatroskana, roztrzęsiona i zaniepokojona matka pisze wniosek o udzielenie urlopu w wymiarze pięciu dni.
Noc poprzedzającą nie mruży oka, w końcu wstaje, bo nie może spokojnie leżeć ze swoimi myślami. Prasuje ubranka, pakuje plecak... jej oczom ukazuje się uśmiechnięta buzia, radosnym głosem pytając: idziemy do przedszkola?
Obmyśliłam strategię.
Chciałam, żeby Kuba od pierwszego dnia, poznał rytuały jakie tam panują.
Zaprowadziłam go na śniadanie.
Ale żeby nie był tam zbyt długo... w głowie miałam plan. Znając go, wiedziałam, że jeśli będzie krótko, nie będzie chciał wyjść. Będzie histeria, że popsułam mu zabawę. A ja zacznę tłumaczyć, że jutro też przyjdziemy :)
Po obiadku, a w zasadzie jeszcze w jego trakcie, stałam już pod przedszkolem :D
Nie mówiąc o telefonach, które wykonałam wcześniej, upewniając się, że wszystko w porządku.
Plan wypalił. Kuba był zachwycony i nie chciał wracać do domu.
Cały pierwszy tydzień był dla niego ogromną radością. Dziękował mi, że go tutaj przyprowadzam :)
Dla mnie jednak był to ogromny stres, wiedziałam, że ta radość od następnego tygodnia zniknie.
Kuba ma problemy ze spaniem poza domem.
W pierwszym tygodniu odbierałam go przed drzemką poobiednią, nie chciałam go zrazić do przedszkola i nie chciałam psuć jego radości.
Moje obawy potwierdziły się. Kuba po szaleństwach jest zmęczony i zasypia ale tylko na chwilę, budzi się i płacze. Chce do mamy, a jej nie ma i tak długo nie przychodzi...
Po pełnych dwóch miesiącach matka jest przedszkolem zachwycona!!!
A dumy jaka mnie rozpierała widząc jak mój malutki synek bierze udział w przedstawieniu wcielając się w rolę Super Dziadka, nie da się opisać żadnymi słowami. Ogromne wzruszenie i łzy w oczach matki, babci i dziadka...
Przez te dwa miesiące Kuba doświadczył:
- wycieczka do pizzerii wraz z samodzielnym wykonaniem pizzy a później jej konsumpcja
- zawody na hali sportowej ukończone medalem
- listy - niespodzianki wysłane do rodziców Pocztą Polską
- ferie z postaciami z bajek
- spektakle tetralne z udziałem dzieci
- dyskoteka z pokazem laserów i kolorowego dymu
To wszystko sprawiło, że nasz synek pokochał przedszkole, jest zadowolony kiedy tam idzie, dużo się już nauczył. A i my, rodzice trochę odpoczęliśmy, nabraliśmy mocy. I w domu wielkie zmiany, bo Kuba po przedszkolnych szaleństwach nie ma już tyle energii, jest grzeczniejszy i co najważniejsze, godzina 20.30 a Kuba słodko już śpi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz